Nasz "hangar":)))
Wczoraj przyjechał nasz blaszak (fotki dopiero pstryknę). Już stoi pięknie poskładany na działeczce i czeka niecierpliwie, by go zapełnić sprzętem budowlanym i innymi narzędziami. W końcu będzie można wstawić jakieś krzesła ogrodowe, bo na razie, to nie ma mowy żeby gdzieś przysiąść, a po kilku godzinach spędzonych na budowie, to nieźle nogi bolą...
Jakoś tak dziwnie się składa, że jak coś się dzieje na działce, to ja muszę być w pracy, a przecież, to taka frajda i czeka się z wypiekami na twarzy na każdą drobnostkę (nie wiem jak Wy, ale ja tak właśnie mam i nic na to nie poradzę:))))
Co do blaszaka, to obylo się bez kupowania. Nasi budowlańcy użyczyli nam go na czas budowy. Cieszę się przeogromnie (wiadomo, zawsze, to trochę taniej:))). Dzięki wieeeeeeelkie!!!
Jutro przymierzamy się do położenia bloczków fundamentowych (przywieźli je dziś po południu, a ja oczywiście , gdzie ???!!! W pracy !!! I znowu mnie ominęło...:(((
Tak sobie siedzę i piszę, a za oknem właśnie oberwanie chmury:((( Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień, bo przy takiej ulewie, to o pracach na budowie możemy sobie tylko pomarzyć... Trzymajcie kciuki za słoneczko!!!