Jestem, jestem...
Nie było mnie jakiś czas na blogu (na tym i na zielonym też), ale już wracam i mam nadzieję, że szybko nadrobię zaległości. A, jest ich spoooooooro!!! Zwłaszcza tych w czytaniu, bo pisać, to na razie nie mam za dużo o czym.
Trochę mnie nie było (nasz Synuś się rozchorował i jakoś nie miałam czasu, ani natchnienia na pisanie i czytanie), a tu tyle zmian u każdego... Bardzo mnie to cieszy, że pędzicie ze swoimi budowami do przodu, jak szaleni:))) Odnoszę jednak wrażenie, że tylko nasza budowa, jakby trochę stanęła w miejscu...
A, to pogoda nie dopisuje i leje deszcz, a, to moim budowlańcom coś wypadnie i nie mogą przyjechać, chociaż z drugiej strony, akurat na nich nie powinnam narzekać, bo jak już są, to zasuwają na budowie, jak małe mróweczki, aż miło patrzeć, jak im się robota pali w rękach.
No, dobra, ale już dosyć tego smęcenia. Zaglądam do ostatniego wpisu i zgodnie z obietnicą wrzucam fotki. Oto nasz blaszaczek:
Dziś pogoda dopisała, więc chłopaki będą dalej działać w temacie ścianek fundamentowych. A to stan ze soboty: